11 maja 2024r. Imieniny: Igi, Miry, Lwa
Gospodarz strony: Andrzej Dobrowolski     
 
 
 
 
   Starsze teksty
 
Modzelewski & Kluska ?

   Ekspert PiS Witold Modzelewski udzielił dziennikowi Rzeczpospolita wywiadu, w którym krytycznie określił nie tylko prorozwojowy postulat obniżenia podatków, ale nawet postulat ich samego uproszczenia, co przywróciłoby godne, sensowniejsze i produktywniejsze życie przedsiębiorcom:

   "Chyba już warto skończyć liberalne ogłupianie o upraszczaniu podatków, zwłaszcza że obecne są skomplikowane i nieefektywne. Już chyba nikt nie ma nadziei, że po wejściu Polski do Unii Europejskiej możemy mieć proste prawo podatkowe. Jeżeli jednak podatnicy uznają, że jest to poprawa jakości, a nieuczciwi przestaną się czuć bezkarni, to osiągniemy oczekiwany efekt – uszczelnienie systemu i ukrócenie nadużyć."

   Zajrzyjmy tedy na stronę Kancelarii Prawnej Witolda Modzelewskiego, by głębiej poznać sposób myślenia tego profesora. Być może jego przytoczona wypowiedź była przypadkiem? 

 

O WSPÓŁCZESNOŚCI, HISTORII I DNIACH PRZYSZŁYCH
(Dział publicystyczny)

27. Szkice polsko-rosyjskie: czy „komuniści” przyłączyli do Polski przed 70 laty „rdzennie niemieckie” tereny?


http://www.czasgarwolina.plGdy słucha się i czyta wywody historyczne o nieodległej przeszłości młodego pokolenia tzw. antykomunistycznych historyków trudno ukryć zdziwienie i zażenowanie. Ich diagnozy są z reguły niezbyt skomplikowane - lata 1944-1989 to okres „okupacji sowieckiej”, podczas której jacyś ludzie, których nazywają „komunistami” m.in. odbierali majątki „prawowitym właścicielom” i robili różne inne bezeceństwa, a zwłaszcza nauczyli czytać i pisać oraz myć zęby niepiśmienną wieś, którą odziedziczyli po chwalebnym międzywojennym dwudziestoleciu „Niepodległości i Demokracji”. Niewiadomo, kim byli owi „komuniści”: podkreśla się, że pełnili rolę „sowieckich namiestników” lub ich „agentury”. Nie mieli oni żadnej narodowości, a jeśli nie można im było przypisać niepolskiego pochodzenia (Żydzi, Rosjanie, Białorusini czy Ukraińcy), to jako „zdrajcom” nie przysługiwało ponoć miano Polaków, bo ci bez wyjątku siedzieli w lasach i jako „żołnierze wyklęci” walczyli do końca z „sowiecką okupacją i jej sługusami”. Przez prawie 40 lat mojego życia w Polsce zwanej Ludową nigdy nie widziałem tej nieprzejednanej większości Polaków ukrywającej się w lasach, mimo że przemierzyłem pieszo i na rowerze wiele polskich kniei; być może ukrywali się również przede mną. Widziałem za to nieprzebrane tłumy chłoporobotników idących rano do pracy w przemyśle zbudowanym ich rękami w tamtych czasach, który w większości skutecznie zniszczyły (przepraszam – „zrestrukturyzowały”) rządy Wolnej Polski.

Kim byli owi „komuniści” „wysługujący się sowieckimi okupantami”, którzy – jak twierdzi jeden z byłych premierów III RP – więcej zniszczyli w naszym kraju niż okupanci niemieccy w latach 1939-1945? Zło ich czynów polegało przede wszystkim na bezprawnym odbieraniu majątku „prawowitym właścicielom”: wszystko, co robili było – we współczesnej narracji antykomunistycznej – bezprawne. Naród cierpiał, a wyzuci z wszelkiej polskości komuniści służyli „Imperium Zła”. Gdzieś słyszałem już  coś podobnego. Wszelkie niemieckie zbrodnie w latach II wojny światowej popełnili tam jacyś nienależący do jakiegokolwiek narodu „naziści”, a Niemcy oczywiście nie mieli z tym nic wspólnego. Więcej: tkwili w oporze i powszechnie konspirowali przeciw owym „nazistom”. Czyli pomysł z „komunistami” jest z tej samej bajki i nie zdziwiłbym się, gdybyśmy się kiedyś dowiedzieli, że wymyślili go ci sami „zachodni” politycy czy analitycy, którzy zależność od Niemiec kazali nam nazywać (robimy to dziś) „niepodległością”. Pożyjemy, może kiedyś dowiemy się po ujawnieniu jakichś tajnych archiwów.

Po co wymyślono „komunistów” jako antynomię polskości? Aby usuwać ich życia, pamięć i historię, a przede wszystkim zniszczyć wszystko to zło (czyli wszystko), czego dokonali. Z powyższego rozumowania antykomunistów można wyciągnąć wniosek, że w pierwszej kolejności trzeba więc zwrócić to, co odebrali „prawowitym właścicielom”. Trzeba więc unieważnić „zbrodniczą” reformę rolną, która dała ziemię ciemnemu chłopstwu. Do zwrotu czekają przede wszystkim miliony hektarów ziemi, domy, zakłady przemysłowe, ubrania, meble i coś tam jeszcze na ziemiach, które od 1945 roku są tylko „pod tymczasową administracją Polski” do czasu zawarcia traktatu pokojowego (nie zawarto go dotychczas) – jak ustalili trzej mocarze w Poczdamie w 1945 roku. Czyli owi podli „komuniści” zabrali i tu majątek „prawowitym właścicielom”. Zapewne do grupy owych „komunistów” należeli księża, którzy objęli (jakoby bezprawnie) niemieckie kościoły, parafie, ziemie przykościelne a nawet ławki i ołtarze.

Jaki więc nasuwa się wniosek? Skoro wszystko to co robili „komuniści” było bezprawne, należy przywrócić status quo ante, czyli cały majątek na Ziemiach Odzyskanych ma wrócić do „prawowitych właścicieli”. Najpierw prywatnych, a później publicznych.

Jeśli świadomym celem nowych antykomunistów jest reaktywacja stanu posiadania na tych terenach, to biada wam, bo odejdziecie w hańbie. Jeśli głosicie te poglądy w sposób nieświadomy, to dla działających nieumyślnie szkodników raczej nie ma miejsca w debacie publicznej (nawet u nas, w „Wolnej, Niepodległej Rzeczypospolitej”). Pewien skutek, który dzięki Waszej narracji został już osiągnięty, a przypomina on fenomen współczesnej Rosji: tam nienawidzący w duchu bolszewizmu Rosjanie zaczynają się z nim częściowo utożsamiać, gdy u nas (czy gdzie indziej) niszczy się ślady pamięci ich ofiar w czasie II wojny światowej, a zwłaszcza wyrzuca z grobów kości „sowieckich żołnierzy” poległych na obcej ziemi.

Sądzę, że  coraz więcej ludzi, którzy nie pamiętają czasów Polski Ludowej, zaczyna być w waszym pojęciu „komunistami”, a niedługo stanie pomnik Edwarda Gierka.


Witold Modzelewski
Profesor Uniwersytetu Warszawskiego
Instytut Studiów Podatkowych
 

   A więc sprzeciw profesora Modzelewskiego wobec uproszczenia życia przedsiębiorcom nie jest przypadkiem, i możemy się domyślać, że bazuje na tej samej zawiści, co wypędzenie w 1944 roku ziemian z ich gniazd, ziemian, którym można przecież było pozostawić dwór i kilkunastohektarowe gospodarstwo, żeby żyli z nami.

    Nowy prezydent państwa Andrzej Duda - wybrany z rekomendacji PiS - powołał kilka tygodni temu radę doradców, w której znalazł się legendarny twórca komputerowego Optimusa - Roman Kluska. On i Jego firma zostali  

skrzywdzeni przez polskie służby kontroli finansów, po tym, jak na ich niekorzyść zinterpretowano ich płatności VAT. Jego nominacja i jej przyjęcie jest symbolicznym gestem przyznania racji panu Klusce i nadziei na dobrą zmianę systemu skarbowego.

    Jak potoczy się jego współpraca  w jednym zespole, jednej kompanii, z takimi ludźmi jak pan Modzelewski? Ofiara systemu z koryfeuszem systemu?

    Andrzej Dobrowolski

Roman Kluska stał się hodowcą owiec, nie płaci jako rolnik podatku dochodowego.

http://www.czasgarwolina.pl.

.